Rozważania przed północą


Krzysztof Nożyński

A KOBIETY (I MĘŻCZYŹNI!) CZYTAJĄ... PISMA KOBIECE

Ostatnimi czasy zewsząd słychać utyskiwania nad upadkiem czytelnictwa w Polsce. Wiadomo, książki i różnego rodzaju poważne periodyki coraz droższe, a społeczeństwo coraz mniej tym wszystkim zainteresowane, ogłupiałe do reszty w powodzi i zalewie wszelakiej maści tandenty.

Książki zostawmy wydawcom, przerażonym pomysłami rządu, takimi jak wprowadzenie na nie VAT-u.

Nie chcą niegodziwcy zrozumieć, że to dla dobra kultury, w końcu orkiestry dęte trzeba wspierać (patrz dyrektywy ministra kultury p. Podkańskiego, tego, co chciał się spotykać z nieżyjącym od pewnego już czasu Czapskim), a do takiej filharmonii statystyczny Polak chodzi raz na 130 lat. Wieku tak sędziwego mało kto dożywa, zatem wniosek prosty - po co nam filharmonie. Może podobnie zdaniem ministrów jest z tzw. ambitną literaturą czy pismami specjalistycznymi.

Jest jednak rynek wydawniczy, który ma się dobrze, ba, od kilku lat dynamika jego rozwoju jest naprawdę imponująca. Mam tu na myśli, hmmm... czasopisma kobiece.

Wprawdzie niektórzy (przede wszystkim kobiety raczej nowoczesne, wyzwolone) nie uznają podziału na literaturę męską i kobiecą, ale coż... Pisma te przez samych wydawców postrzegane są jako w 100 % kobiece, bowiem chcą oni, by we wszystkie badaniach rynkowych respondentami były tylko kobiety.

Ale chyba jest i trochę prawdy w tym, że płeć brzydsza nam niewieścieje, bo oto z badań rynkowych wynika, że wśród czytających 30% stanowią mężczyźni!1

Rynek pism niewieścich opanowali Niemcy (znowy ci rewanżyści z Bonn!) i podzielili między siebie. Dominują 3 wydawnictwa: G+J ("Naj", "Halo", "Claudia"), Bauer ("Tina") i Axel Springer Verlag ("Pani" "Domu", "Cienie i Blaski").

Honoru polskich wydawnictw broni np. "Przyjaciółka". Istnieją też bardziej ambitne tytuły z tego gatunku ("Twój Styl", "Elle"), ale jeśli chodzi o liczbę czytelników zostają daleko w tyle.

Czy wiecie, że taką "Claudię" każdego miesiąca czyta 3,5 miliona osób?!!!

A zatem masowe czytelnictwo istnieje. I co z tego. Jest to przecież proces odmóżdżania społeczeństwa! Wystarczy spojrzeć na zawartość tych pism: plotki o znanych osobach, ich intymne zwierzenia, porady erotyczne, moda, przepisy kulinarne - a poziom tych tekstów po prostu żenujący!

Osobiście, gdybym był kobietą (a bardzo bym tego chciał!), poczułbym się urażony traktowaniem mnie przez redakcję tego czy innego pisemka jak półgłówka.

Na szczęście z facetami jest mniejszy problem.

Im wystarczy dać w numerze kilka gołych panienek lub wyliczyć osiągi nowego silnika V6 audi avante. Dlatego praktycznie nie istnieją wysokonakładowe pisma męskie o uniwersalnej tematyce. Tę lukę wypełniają po części pisma motoryzacyjne, ale daleko im jeszcze do pozycji pism kobiecych.

No, może przesadzam. Za to każdemu prawdziwemu mężczyżnie osobiście polecam kwartalnik "Przegląd Spawalnictwa", którego to redakcja mieści się na tym samym piętrze co moje biuro.

Krzysztof Nożyński

PS. Panowie! Uwaga! Od września ma się ukazywać w nakładzie 85.000 egz. nowe pismo męskie "ON".

1 Dane liczbowe w tekście nie zostały wcale wyssane z palca, lecz pochodzą z badań rynku tych czasopism. Badania te przeprowadziła na reprezentatywnej grupie odbiorców wiosną 1996 roku firma GfK Polonia, w której pracuje autor niniejszego artykułu. (red.)