rys. Jarosław Kuźmiński![]() |
SACRA CONVERSAZIONE w wieczornej ciszy, skąd twoja nagle przy mnie obecność, drżąca i ufna? Miękki powój dotyku, jak przed podróżą i jej nieuchronność, skąd? Jak zapach blisko kuszące wgłębienie dłoni, kiedy spośród wszystkich rzeczy, dobrych i złych, z ich wyszukanej, nietrwałej obfitości wybierasz niespiesznie jedną: garść czarnych jagód i zamykają mi usta jagody |
PODRÓŻ ranek jak mała kapsułka z piżmem chciałoby się rozgnieść, rozetrzeć w palcach i żeby zapach na opuszkach został, mocny. Liście tytoniu schną na drewnianych balach przy lichych, odrapanych domach i, jakby z wody, świeżych w nalocie porannej mgły. ścierniska i późne owoce. Puste czarne gniazda przy szosie, wysoko w gałęziach; jadę do ciebie i pewnie obudzę, i już nie zaczniesz dnia od papierosa i kawy gotowanej z różyczką goździka wiozę ci ogród, naraz cały |
rys. Jarosław
Kuźmiński
![]() |