A Marcin powiedział

Marcin Przewoźniak

GÓWNO CHłOPU, NIE ZEGAREK

Bracia i siostry w literaturze! Klubowicze moi złoci!

Co się mamy pruderyjnie czarować na piękne oczy i marsowe czoło! Każdemu z nas śni się po nocach sława, ogromne nakłady, rozentuzjazmowane tłumy czytelników, legenda za życia jakieś literackie Noble i generalnie księgi własnego autorstwa trafiające pod strzechy z siłą i precyzją rakiety "Tomcat". Każdy poeta dusi w sobie takie mżonki i nic na to poradzić nie można. A ja was jednakowoż pocieszę. Nic z tego!!! - powiadam wam. Możemy się naszymi geniuszami i tomikami kazać wypchać i wytapetować, do podręczników nie trafimy za chińskiego boga!

Rozwijając myśl dalej, donoszę, że wpadła mi w ręce trzyczęściowa antologia pod redakcją Elżbiety Doroszkiewicz, zatytułowana "Spotkania z poezją dla klas IV-VIII". Ponieważ z zawodu jestem belfrem a z zamiłowania felietonistą, przekartkowałem sobie tedy owo dziełko i resztki włosów zrzuciły mi z głowy kapelusz. Tom pierwszy jest właściwie bezskandalowy, zawiera najbardziej znaną i ograną klasykę, jaką wałkowaliśmy wszyscy w kolejnych szkołach i gimnazjach. Tom drugi powinien nazywać się "O mój rozmarynie...", albo "Maszerują strzelcy...", gdyż nadaje się idealnie jako śpiewnik dla żołnierzy służby czynnej.

Natomiast tom trzeci przedstawiony jest w przedmowie jako zbiór poezji współczesnej (patriotycznej i filozoficzno-refleksyjnej). Zacytujmy zresztą: "W sytuacji, gdy do młodzieży trafiają książki nie zawsze pobudzające do myślenia, często o plugawej treści, warto zainteresować ją poezją współczesną, która ma aspiracje do kształtowania właściwej postawy człowieka...". I dalej w ten sam deseń. Cóż, pomyślałem po przeczytaniu wstępu, nasza klubowa poezja też ma aspiracje, też kształtuje postawy i na pewno jest współczesna. Okazuje się, że nie dosyć.

Wśród autorów zamieszczonych w tej znamienitej anoogii znajdują się Karol Wojtyła i Tadeusz Mazowiecki (sic!). Na sześćdziesiąt siedem wierszy zamieszczonych w ym filozoficzno-refleksyjnym tomie, siedem jest autorstwa osób stanu duchownego, czterdzieści trzy utwory są przedrukami z prasy konfesyjnej, zaś dwadzieścia sześć arcydzieł ma w tytule lub incipicie słowa "Modlitwa, pokuta, ewangelia, groby, albo Bóg".

Sądzę, że dalsze recenzje są zbędne, wyobraźnią każdy dysponuje i potrafi sobie przedstawić charakter tego unikalnego i curiosalnego zbioru. A refleksje będą smutne, oj smutne! Jeśli koniunktura się utrzyma, a na pewno się utrzyma, to ten perwers Milewski się pod strzechy nie załapie, a już do podręczników to na pewno nie! Także te zbłąkane grzeszne owieczki w rodzaju Grzesia Cieleckiego i Gręzakowej prędzej na pokutę pódą niż na spotkania z czytelnikami. Moralnie upadłe autorki w rodzaju Renaty Cieślak (ohydne obscenia o mrówkojadach) i Iwony Naumowicz (źle kamuflowana wstrętna cielesność w utworach) trzeba będzie puścić z dymem czym prędzej, a już z tą heretyczką Skowron, co to wypisuje jakieś bzdety o cudzych bogach i świątyniach, to chyba jakieś biczowanie albo szarpanie końmi... A za posiadanie wierszy jej autorstwa - wyłupienie oczu zasądzić co najmniej. Tak, bracia w literaturze, na nic nasze wysiłki, na gwóźdź nasze tomiki i arkusze! Nie dla nas poważne antologie, nawet nasza "Stodoła" nie strzechą, tylko papą kryta. Czarno widzę przyszłość bliższą, dalszą i pośmiertną. Za mało, koleżanki i koledzy treści, rozumicie, refleksyjno-filozoficznych, wicie, takich ukierunkowanych w odpowiednim, rozumicie, kierunku.

Jedyna nasza nadzieja w Janku Kamińskim. Ma doświadczenie w pisaniu poezji batalistyczno-partyzanckich i trochę pozmienia tytuły, to ma realną szansę znalezienia sie w kolejnym wydaniu "Spotkań z poezją". Czego mu wszyscy życzymy.

A nam, całej reszcie... zegarek na pewno nie.

Marcin Przewoźniak