KRZYSZTOF NOZYNSKI

z arkusza "Wiersze"



NIGDYNIEPRZYPUSZCZENIE

Zima byla juz nasza
 na ulicach co chwile
  ktos wypluwal mleczne zeby
   mlodosci

pierwsze roztopy
 pluskaly w butach
  nigdynieprzypuszczenie
   cieklo czerwona struzka
    po policzku







rys. Jarek Kuzminski
WIGILIA W MIESCIE

W ciasnej uliczce
stoi kolejka
     chleb
     albo kula w twarz

zaleznie od humoru

domy piekne
z kosci niesloniowej

prezenty dla dzieciakow
swiety Mikolaj z pagonami

Bog wojny
urodzil sie tego wieczoru
w schronie

potem przybiezeli mordercy

'93


SIODMEGO DNIA

Siodmego dnia wygnania
    po oddzieleniu zycia
    od rajskiej niewazkosci
    mozna bylo spojrzec
    po raz pierwszy
    w twarz smierci

nowo narodzona plakala
    w glinianej kolysce
    pol bitew
    bawila sie grzechotem
    skamienialych miast
    stawiala pierwsze kroki
    na gwozdziach przebijajacych
    szkarlatny koloryt
    wiecznosci

zawsze chciala jak najlepiej
    przysypujac wlosy umarlych
    mokrym piaskiem
    wywyzszala sie ponad
    pospolitych oprawcow



CO NALEZY ZROBIC PO SPOZYCIU PORANNEJ
BULKI Z RODZYNKAMI ?


Otworzyc dzien
schodami
w dol
stoczyc sie
ku zyciu
sto metrow
nad poziomem
morza
wschodzacych
gdziekolwiek badz
glow

bedac tam
rzucic sie
w ramiona
tramwajow
albo
oddac sie
pomidorowym
autobusom
zakochawszy sie
w zyciu
od petli
do petli