W telewizorze pokazali

Krzysztof Nozynski

70 LAT ZBIGNIEWA HERBERTA

Zbigniew Herbert skonczyl siedemdziesiat lat. Telewizja Polska S.A. zauwazyla ten fakt (brawo!!!), a nawet z tygodniowym wyprzedzeniem reklamowala przeprowadzona z jubilatem rozmowe, ktorej emisja odbyla sie w sobote, 29 pazdziernika 1994 r w programie II.

Niestety, prowadzacy rozmowe nie byli w stanie wyjsc poza schemat jalowego gledzenia o niczym w stylu "Bezludnej wyspy" Niny Terentiew. Redaktor Turowski byl slodki jak w swoich "Godzinach szczerosci", tylko co z tego. Nie watpie, ze poeta mial sporo ciekawych rzeczy do powiedzenia, jest jednak rozmowca trudnym i wymagajacym. Dlatego nie sprowokuja go do wysokich lotow dyrdymaly (przepraszam, redaktorowi Turowskiemu chodzilo o to, ze to taka anegdota) o wspolnej wodce, kiedy poklocil sie ze znajomym i wyproszono go z lokalu.

Po odczytaniu tejze anegdotki przez redaktora Turowskiego Herbert mowi - "Tak bylo, tak bylo", no bo co innego mozna tu powiedziec.

Bohater programu zaczynal pasjonujace watki, lecz szybko je konczyl, zas prowadzacy rozmowe, zamiast sklonic go do dalszych wynurzen albo zadac pytanie na ten temat, stwierdzali, ze atmosfera jest juz zbyt ciezka, wiec trzeba ja rozladowac. A jak. Niech nam poeta zaspiewa. I spiewal.

I tak plynely minuty, poeta spiewal, a na koniec wyznal szczerze: "Ale was wynudzilem". Zgoda, tylko dlaczego prowadzacy rozmowe pomagali mu w tym, jak tylko sie dalo.

Tego samego dnia troche pozniej WOT 51 nadal krotki program na ten sam temat. O Herbercie mowila, i to ciekawie, poetka Adriana Szymanska, Przemek Gintrowski zaspiewal wiersze Herberta (szlo mu to zdecydowanie lepiej), Szymanska opowiedziala o swoich spotkaniach z autorem "Barbarzyncy w ogrodzie". Nastrojowo, intymnie, cieplo.

I to wszystko bez udzialu Herberta.

Dlatego troche mi smutno, ze zaprzepaszczono rzadka okazje, gdy zgadza sie on powiedziec cos do kamery.

Krzysztof Nozynski